Iga Świątek po raz ostatni pojawiła się na korcie 5 września w przegranym ćwierćfinale US Open 2024 z Jessicą Pegulą. Polka zniknęła z mediów społecznościowych, odcięła się od sportu, a w mediach pojawiały się spekulacje dotyczące całego jej życia, nie tylko sportowego. Jedna z plotek się potwierdziła. 23-latka rozstała się z trenerem Tomaszem Wiktorowskim jeszcze przed zakończeniem sezonu i postanowiła związać swoją przyszłość z Wimem Fissette’m. Belg w Rijadzie po raz pierwszy zasiadł w boksie u boku Darii Abramowicz, Tomasza Moczka i Macieja Ryszczuka. Debiut nie był jednak udany.
Świątek rozpoczęła spotkanie w najgorszy możliwy sposób, przegrywając gema przy własnym podaniu. Jak się okazało, było to jedyne przełamanie w pierwszym secie, co oczywiście oznacza, że ten padł łupem Barbory Krejcikovej. Świątek momentami dawała jednak nadzieję na to, że będzie w stanie wrócić do gry w drugim secie.
Ten rozpoczął się identycznie jak pierwszy. Znów serwowała Polka i znów dała się przełamać. Potem własnego gema serwisowego wygrała Czeszka i… po raz kolejny przełamała Igę Świątek. W tym momencie sytuacja naszej zawodniczki zrobiła się bardzo zła, żeby nie powiedzieć, że beznadziejna. Polka nie zamierzała się jednak poddawać. Już w następnym gemie “odłamała” rywalkę, wygrywając pierwszego gema w drugim secie. W kolejnym musiała bronić break pointa, ale znów wytrzymała i zmniejszyła stratę dla Krejcikovej do zaledwie gema. Potem przyszło coś, na co czekała sama Świątek i jej kibice – drugie przełamanie i doprowadzenie do stanu 3:3 w drugim secie.